Mnóstwo śmieci i mało osób, zbyt mało, żeby je uprzątnąć – tak w skrócie można podsumować akcję Fundacji Dziupla Inicjatyw Przyrodniczych w lasku za torami w Rzepinie. Przyrodnicy mówią krótko: skala śmieciowego problemu w tym miejscu jest porażająca.

Akcja sprzątania odbyła się 20 czerwca. Choć wiele osób zgłaszało swój udział, to ostatecznie na miejsce zbiórki przyszła tylko… jedna osoba. Przypadkowo przyłączyła się kolejna, a łącznie z organizatorami i ich bliskimi było raptem 8 osób. A śmieci cała masa.

Mało ludzi, dużo śmieci

Okazało się, że tak nieliczną grupę czekało naprawdę sporo pracy. - Wrzucaliśmy do worków kolejne śmieci, a w głowie kłębiły się rozmaite myśli. Która to już butelka? Czy jest sens sprzątać, skoro zaraz śmieci tutaj wrócą? – mówi ze smutkiem N. Duer.

Ona i pozostali sprzątający zadawali sobie jeszcze więcej pytań. W tym to najważniejsze – czy jest szansa, aby było lepiej?

Niestety, nie dali rady uprzątnąć całego lasku, tak jak wcześniej zakładali. - To zadanie nas przerosło. Posprzątaliśmy niespełna połowę terenu. Staraliśmy się bardzo, ale końca nie było widać, a całego dnia nie mogliśmy poświęcić – opowiada N. Duer.

Miejsce z potencjałem

Podkreśla, że rzepiński lasek jest miejscem z potencjałem. – To monokultura sosnowa z pięknym podrostem licznych gatunków liściastych. Ptaki śpiewają. Teraz są poziomki, a jesienią można tu znaleźć grzyby. Ale to sami rzepinianie muszą się postarać, żeby sytuacja w tym miejscu się poprawiła – podkreśla.

Jeszcze tam wrócą

Choć akcja nie przyniosła spodziewanych efektów, to przyrodnicy nie odpuszczają i planują powtórzyć sprzątanie jesienią. Mają również nadzieję na większą mobilizację mieszkańców.

Wydarzenie odbyło się w ramach realizacji projektu „DZIKI PARKing”, finansowano przez Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu FIO.

Poniżej zdjęcia z akcji udostępnione przez fundację.