Poszkodowany twierdził, że został uderzony z tzw. "bańki" (głową w twarz), gdy rozmowa przerodziła się w nerwową dyskusję. Miał w wyniku tego uderzania doznać urazu twarzy. Sprawa została zgłoszona na policję, zajęła się nią też prokuratura w Słubicach. W międzyczasie urzędnik stracił pracę - oficjalnie nie z powodu feralnego zajścia.
Po 8 miesiącach nadszedł finał tej sprawy. Sąd stwierdził winę podejrzanego skazując go na karę pieniężną - tysiąc złotych grzywny i dwa tysiące złotych odszkodowania, które urzędnik ma zapłacić pobitemu petentowi. Wyrok jednak nie jest prawomocny.
dla mnie to takie troche pieniactwo sadowe. Meczyc sie przez taki dlugi okres w sadzie, zeby dostac 2 tysiace odszkodowania, juz trzeba bylo zalatwic to mesku, oddac i po sprawie, a potem sady przeciazone, bo o takie glupoty sie sadza.
dla mnie to takie troche pieniactwo sadowe. Meczyc sie przez taki dlugi okres w sadzie, zeby dostac 2 tysiace odszkodowania, juz trzeba bylo zalatwic to mesku, oddac i po sprawie, a potem sady przeciazone, bo o takie glupoty sie sadza.
TO DAMSKI BOKSER I BARDZO DOBRZE ZE TEN URZEDNIK DAL MU Z BANI NIECH WIE JAK TO BOLI JAK SIE W PYSK DOSTAJE. 5 Z PLUSEM DLA URZEDASA. TAK TAK PANIE R.G.
TO DAMSKI BOKSER I BARDZO DOBRZE ZE TEN URZEDNIK DAL MU Z BANI NIECH WIE JAK TO BOLI JAK SIE W PYSK DOSTAJE. 5 Z PLUSEM DLA URZEDASA. TAK TAK PANIE R.G.
Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto.
Rzetelne, obiektywne i najczęściej odwiedzane źródło informacji o Słubicach. Newsy, komentarze, zdjęcia, relacje, ogłoszenia, forum dyskusyjne. Zapraszamy!