Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Szpital w Słubicach

Na początku grudnia na jaw wyszedł wielowątkowy konflikt w szpitalu w Słubicach. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi, głos zabierają pracownicy, prezes, zarząd powiatu, a wszystko w gorących dyskusjach komentują mieszkańcy. Swoje postępowania prowadzą NFZ i prokuratura, a do gabinetu prezesa wkroczyła policja.

Szpital im. prof. Zbigniewa Religi w Słubicach pod koniec października został przekształcony w placówkę jednoimienną, co postawiło przed personelem nowe zadania związane z leczeniem chorych na COViD-19. Od 1 listopada funkcję lekarza naczelnego szpitala pełni dr Sybilla Brzozowska-Mańkowska. To właśnie ona poleciła jako wolontariusza młodego człowieka, syna jednej z pielęgniarek, którego rola nie jest do końca jasna i stała się przedmiotem sporu.

Pielęgniarz czy wolontariusz?

Pierwsze sygnały o problemie otrzymaliśmy na początku grudnia, gdy skontaktowała się z nami osoba ze szpitala (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Jak twierdziła, wspomniany mężczyzna był wpisany w grafik jako pielęgniarz i przekraczał swoje uprawnienia. Miał wykonywać bez nadzoru niektóre czynności medyczne, wydawać polecenia pielęgniarkom, a nawet wykonywać zadania przeznaczone dla lekarzy, w tym posługiwać się pieczątką. Od innych osób usłyszeliśmy, że miał również niewłaściwie odnosić się do personelu i pacjentów.

Po otrzymaniu tych informacji poprosiliśmy o komentarz prezesa szpitala Łukasza Kaczmarka. W rozmowie z naszą redakcją wyjaśnił, że wspomniana osoba to student trzeciego roku pielęgniarstwa, który pracował w szpitalu jako wolontariusz.

Sprawował się w tej roli bardzo dobrze. Wykonywał swoje zdania sumiennie i właściwie. To nie jest przypadkowa osoba, ale ma już doświadczenie w takiej pracy na SOR w Gorzowie Wlkp. oraz Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze – przekazał nam wtedy prezes.

Prezes odpowiada

W międzyczasie światło dzienne ujrzało pismo prezesa, w którym przedstawił on swoje stanowisko w tej sprawie. Przekonywał w nim, że wolontariusz wszelkie prace wykonywał pod nadzorem osoby mającej ku temu odpowiednie kwalifikacje. Zapowiedział też, że w związku z zaistniałą sytuacją, zawiesza współpracę ze wszystkimi wolontariuszami.

Przy okazji „oberwało” się części personelu, którego poziom wyszkolenia prezes ocenił jako słaby. - Niestety niektórzy ratownicy i pielęgniarki popełniają rażące błędy, które w efekcie końcowym mogą przyczynić się do utraty zdrowia i życia naszych pacjentów – czytamy w piśmie.

Dokument w internecie opublikowała radna powiatowa Krystyna Skubisz, która napisała krótko: "jestem przerażona".

ZOBACZ PISMO

Prokuratura i NFZ badają sprawę

Doniesienia o trawiących szpital kłopotach trafiły do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Prokuratury Rejonowej w Słubicach, która wszczęła postępowanie. 16 grudnia do szpitala weszła policja, która zabezpieczyła dokumenty z biura prezesa.

- Jak na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciw komuś. Chodzi o art. 160 kodeksu karnego, tj. narażenie osób na ewentualne niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Trwa przesłuchiwanie świadków i zbieranie materiału dowodowego. Ustalamy jaką rolę pełnił w szpitalu ten mężczyzna – przekazała nam Małgorzata Fila z prokuratury.

Śledczy czekają również na wyniki niezależnego postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez NFZ. Ma ono wykazać czy w szpitalu w Słubicach prawidłowo były realizowane świadczenia medyczne i nadzór nad pacjentami. - To, co na razie ustaliliśmy, nie uzasadnia do postawienia komukolwiek zarzutów – twierdzi M. Fila.

Władze powiatu czekają na wyjaśnienia

Co na to zarząd powiatu słubickiego, któremu podlega szpital? 18 grudnia odbyło się zgromadzenie wspólników. Jeszcze przed posiedzeniem rozmawialiśmy ze starostą Leszkiem Bajonem, który zapewniał, że zależy mu na dokładnym wyjaśnieniu sprawy i jeśli będzie trzeba, to od odpowiednich osób zostaną wyciągnięte konsekwencje.

I taki charakter ma też oświadczenie, które ukazało się po posiedzeniu. Czytamy w nim, że zostanie przeprowadzona kontrola szpitala, a zgromadzenie wspólników zobowiązało prezesa do podjęcia "natychmiastowych" decyzji kadrowych i rozwiązania zgłoszonych problemów.

Pod opublikowanym na stronie starostwa pismem rozgorzała dyskusja (ZOBACZ). Zdaniem wielu komentujących to paradoks, że osobę, która jest zaangażowana w konflikt (niektórzy pisali, że nawet do niego doprowadziła i ponosi za to odpowiedzialność), zobowiązano jednocześnie do jego usunięcia.

ZOBACZ PISMO

Pojawił się też jeszcze jeden wątek. W rozmowie z naszą redakcją starosta nie wykluczył powołania zastępcy prezesa, który przejąłby część jego obowiązków, szczególnie w tym trudnym dla słubickiego szpitala okresie.

Ratownik zdjęty z grafika

To jednak nie koniec problemów. Jeden z ratowników medycznych, współpracujący ze szpitalem od 8 lat, został zdjęty z grafiku dyżurów. Jak twierdzi, to kara za podpisanie listu do wojewody lubuskiego, wskazującego, że słubicki szpital nie jest gotowy na bycie placówką jednoimienną.

Dziwi go to, że z jednej strony nie dostaje dyżurów, a z drugiej szpital wciąż informuje o brakach personelu. Zdaniem reprezentującego go prawnika, jest to „kneblowanie ust” medykom, którzy są najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo związane z zarażeniem się koronawirusem.

Sprawa na razie trafiła do władz powiatu i NFZ. Poszkodowany ratownik i jego adwokat złożyli wnioski o przeprowadzenie kontroli w tej sprawie. I zapowiadają – jeżeli nie uda się jej zakończyć polubownie, znajdzie swój finał w sądzie.

Jak na te zarzuty odpowiada prezes Ł. Kaczmarek? Twierdzi, że z ratownikiem została zawarta umowa jako podmiotem gospodarczym świadczącym usługi medyczne i jest ona realizowana zgodnie z ustalonymi w niej warunkami.

---

Jaki będzie finał prowadzonych postępowań i kontroli? Do tematu będziemy wracać. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie na temat sytuacji w szpitalu.

Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Komentarze   

#1 ^^^ms^^^ 2020-12-23 16:44
Prezes jest osobą, która nigdy nie miała do czynienia z taką strukturą jaką jest szpital. Nie mówiąc już o tym, że nie zarządzał żadnym zespołem A co dopiero 350 osobową załogą, w której zrzeszaja się różne grupy zawodowe. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że do najbliższej współpracy dobiera osoby, które również nie mają "zielonego" pojęcia. I niestety liczy się z ich zdaniem. W momencie gdy do pracy miała przyjść wspomniana Pani doktor, dostał on sygnały by jej nie zatrudniać. W tej sytuacji najgorzej obrywaja osoby, które chciały coś zrobić dla szpitala A nie osoby, które są odpowiedzialne za całą sytuację.
Oby NFZ rzetelnie podszedł do sprawy.

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.