Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Podczas Miejskiego Święta Hanzy wielu mieszkańców Słubic chętnie odwiedzało także naszych sąsiadów. Tradycyjnie, po drugiej stronie mostu targowe miasteczko zajęło rynek i promenadę, niedaleko dzieci kusiło wesołe miasteczko z karuzelami czy zjeżdżalniami.

Nazareth

Dwa diabelskie młyny, sześć scen, wesołe miasteczko, mnóstwo bud z jedzeniem i straganów z najróżniejszymi rzeczami… Czyli Miejskie Święto Hanzy po frankfurcku.

Przysmaki kuchni indyjskiej czy węgierskiej, sporo rodzajów mięs z grilla, kraftowe piwo czy lody z manufaktury – wokół frankfurckiego rynku i w alejkach prowadzących na promenadę stało wiele stoisk, w których głodni lub po prostu ciekawi nowych smaków mogli znaleźć coś dla siebie.

Jak na tego typu imprezach bywa, obok jedzenia stały stragany, na których można było kupić niemal wszystko, od minerałów i biżuterii, po koszulki i spodnie.

Nie brakowało także atrakcji dla dzieci – zwłaszcza w wesołym miasteczku. Ale nie tylko one decydowały się wsiąść np. do wielkiej karuzeli. Razem z nimi chętnie jeździli także rodzice i - jak było widać po rekcjach - równie dobrze się bawili.

Miejskie Święto Hanzy

Kolejka ustawiała się również do obu diabelskich młynów. Jeden z nich po raz pierwszy stanął na nadodrzańskiej promenadzie. Niektórzy decydowali się na przejażdżkę mimo lęku wysokości – po to, żeby zobaczyć z góry oba miasta. Też spróbowaliśmy – warto było.

Wiele osób przyszło do Frankfurtu na koncerty – które odbywały się aż na sześciu tematycznych scenach. Wśród różnych propozycji muzycznych można było znaleźć coś dla siebie, od muzyki elektronicznej, po rockową czy etniczną. W trackie trzydniowej imprezy można było usłyszeć i zobaczyć takie gwiazdy jak Nazareth, Dr Motte czy Anna Loos.

Na spacer wybrał się również nasz redakcyjny obiektyw – zobaczcie co zarejestrował.

Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.