Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Rafał Borowiak

Dobra wiadomość dla kibiców Rafała Borowiaka. Nasz triathlonista ma się dobrze i nie dał się pandemii. Wrócił na triathlonowe trasy w imponującym stylu – zajmując miejsce tuż za podium podczas Diablak Beskid Extreme Triathlon.

Diablak to kultowa impreza w środowisku triathlonistów, szczególnie tych lubiących ekstremalne wyzwania. Już sam fakt zaliczenia kilkugodzinnych zmagań z pływaniem, rowerem i biegiem zasługuje na słowa uznania. W Diablaku dochodzą do tego szczególnie trudne warunki na trasie, startuje się w górach z liczbą przewyższeń na poziomie prawie 2000 metrów.

Jednak R. Borowiak nie z takimi przeszkodami radził sobie w przeszłości. I tym razem udowodnił, że cały czas jest w przysłowiowym gazie. 30 maja na dystansie połówki beskidzkiego triathlonu (1800 m pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21 km biegu) zajął czwarte miejsce w kat. open z czasem 5:57:40.

Jak było na trasie? O to zapytaliśmy samego zawodnika. Poniżej jego relacja.

Pływanie odbyło się w jeziorze Żywieckim. Do pokonania były cztery pętle. Temperatura wody wynosiła 15 stopni i zaczęły chodzić słuchy, że pływanie zostanie skrócone. Na odprawie technicznej w sobotę wieczorem Daniel Wójcik (organizator zawodów) rozwiał jednak te nadzieje, w końcu ma być extreme. Po pierwszej pętli nie czuć już było dłoni i stóp, tak więc wyszło troszkę dłuższe morsowanie, które skończyłem na 8 pozycji. Trasa rowerowa to jedna pętla 90 km z 1600 m przewyższeń. Prognozy pogodowe się sprawdziły, tak więc 6 stopni rano i deszcz. Miało to wpływ na długą strefę zmian (8 minut), aby ubrać odpowiednią odzież. Było to tym bardziej trudne ze względu na brak czucia w dłoniach. Mój support spisał się świetnie zabezpieczając mi trasę i bufet, tak więc musiałem już tylko pedałować. Na rowerze odrabiam straty i kończę na drugiej pozycji. Bieg to półmaraton z wbiegiem na Skrzyczne 1257 m n.p.m. Tutaj dopada mnie dwóch górali i odchodzi mi na podejściu. Ostatecznie kończę zawody na 4 pozycji open z czasem 5:57:40 i poprawiam swój czas z zeszłego roku o 15 min. Wielkie podziękowania za pomoc i wspaniałą niespodziankę dla słubiczan, którzy przyjechali mnie wspierać (Ewa, Mieczysław, Tomasz, Janusz) jak i państwa Feliszkowskich za genialne warunki do treningu i regeneracji.

Poniżej zdjęcia udostępnione naszej redakcji przez R. Borowiaka.

Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.