Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Jednym z powojennych słubickich pionierów był Józef Mager. Trudno zliczyć funkcje i stanowiska, które piastował. Co jednak stało się w 1948 r., że został odsunięty w cień życia publicznego i musiał opuścić miasto?

Rodzina Magerów to potomkowie Bambrów Poznańskich (niem. Posener Bamberger) – niemieckich osadników spod Bambergu, których władze Poznania sprowadziły do siebie w I połowie XVIII w.

Lata 1902-1945
Józef Mager urodził się 18 lutego 1902 r. w Lasku (obecnie część Lubonia pod Poznaniem) jako syn Jana i Marianny z domu Jarzębowskiej.

Jan (1864-1939) był rolnikiem, przewodniczącym Rady Parafialnej i Komitetu Budowy Kościoła pw. św. Floriana w Wirach. Jego żona Marianna (1865-1935) zasłużyła się w obronie praw polskich dzieci do języka ojczystego w zaborze pruskim.

Mieli aż 11 dzieci. Troje, tj. Ignacy Jan, Pelagia oraz Adam, zmarło we wczesnym dzieciństwie. Dwaj synowie Stanisław Andrzej i Stefan zginęli na froncie zachodnim podczas I wojny światowej. Dwie córki Helena Kazimiera i Weronika wyszły za mąż za rolników. Jan był właścicielem warsztatu mechanicznego w Kościanie, zaś bracia Czesław i Edward byli profesorami języków obcych w szkołach średnich na terenie Wielkopolski.

1

W 1921 r. Józef Mager ukończył Seminarium Nauczycielskie w Koźminie Wielkopolskim (jako jeden z 21 absolwentów tego roku) i rozpoczął pracę w szkole we wsi Łopienno (gmina Mieleszyn, powiat gnieźnieński). Tutaj poznał swoją przyszłą żonę Pelagię z Duszyńskich (12.11.1902-08.12.1974), córkę rolnika Jana Duszyńskiego (1866-1940) i Anny z Szachtów (1873-1942). Pobrali się i po ślubie zamieszkali w Jankowie Dolnym pod Gnieznem, gdzie on objął wiejską szkołę. Mieli pięcioro dzieci: Lucynę (1925-1981), bliźniaczki Zofię (1927-1994) i Józefę (1927-2007), Zbigniewa (1930-2010) oraz jedynego żyjącego dziś z całego rodzeństwa: Jerzego (1947-).

Podczas II wojny światowej Józef i Pelagia Magerowie pracowali w majątkach niemieckich w Miłosławiu i w Gutowie koło Wrześni (Maria Rutowska w swojej książce „Słubice 1945-1995” na str. 173 błędnie pisze o szkole w „Mirosławiu”). On miał ponoć zostać żołnierzem Armii Krajowej (tak w książce pod redakcją M. Rutowskiej), a na pewno więźniem Fortu VII w Poznaniu, z którego wyszedł najprawdopodobniej za wstawiennictwem niemieckiego zarządcy majątku, w którym pracował. Później wraz z całą rodziną został wywieziony na roboty przymusowe. Pracował w jednej z fabryk koncernu IG Farben, prawdopodobnie w Neuruppin w północno-zachodniej Brandenburgii.

Okres słubicki 1945-1948
19 maja 1945 r. przybył do Słubic. Stał się jednym z pionierów słubickiej oświaty obok Józefa Rozłuskiego, Stanisławy Bojarowej i Eugenii Degórskiej.

Już 4 czerwca 1945 r. ogłosił zapisy do niegotowej jeszcze na potrzeby uczniów szkoły. Miał ponoć obejść wszystkie zamieszkałe domy w Słubicach i doliczyć się 27 polskich dzieci w wieku szkolnym. 14 czerwca zakończono najpotrzebniejsze prace porządkowe, a dwa dni podczas Zarządu Miasta pod kierunkiem pierwszego burmistrza Słubic Henryka Jastrzębskiego podjęto oficjalną uchwałę o konieczności zorganizowania oświaty na terenie miasta. Kierownikiem szkoły podstawowej w Słubicach został Józef Mager, a pierwszą Radę Pedagogiczną zwołano 14 lipca. W szkole, której uruchomienie było istotnym momentem w historii miasta, brakowało właściwie wszystkiego - z książkami i zeszytami włącznie. Uczniów zgromadzonych w siedmiu oddziałach uczyło troje, według innych źródeł czworo, nauczycieli. 6 grudnia 1945 r. Koło Rodzicielskie z własnych funduszy rozpoczęło dożywianie słubickich dzieci.

Próbowałem ustalić, czy w szkolnym archiwum nie zachowały się jakieś ślady po działalności Józefa Magera, choćby jego odręczny życiorys bądź stare fotografie. Moje wątpliwości rozwiała jednak wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Słubicach Gabriela Skupińska: „Niestety nic takiego się u nas nie zachowało. Przynajmniej nic takiego do tej pory nie odnalazłam, a kierowałam szkołą przez 10 lat” (tj. w latach 2000-2010 – przyp. aut.). 

2
Józef Mager to wreszcie członek PPS, współorganizator jej struktur na terenie Słubic i obwodu rypińskiego (rzepińskiego) z siedzibą w Słubicach. Od 25 lipca 1945 r. do września 1947 r. przewodniczący Komitetu Powiatowego PPS w Słubicach. Sekretarzem KP został wówczas Kazimierz Durka (potem Władysław Banaszak), a skarbnikiem – Kalinowski.

Od 1 września 1945 r. do 26 maja 1946 r. piastował urząd burmistrza Słubic, zastępując na tym stanowisku Władysława Pawlaka (powyżej: zdjęcie paszportowe Józefa Magera). W II połowie 1945 r. we współpracy z komendantem wojennym Słubic ppor. Józefem Krupą angażował Niemców schwytanych na terenie miasta do różnego rodzaju prac publicznych, zaś po upływie 14 dni przekazywał ich z powrotem Krupie, który oddawał ich w ręce radzieckiego komendanta wojennego we Frankfurcie nad Odrą.

Od 29 września 1945 r. wszedł do zarządu Związku Samopomocy Chłopskiej w Słubicach, powołanego z inicjatywy słubickiej PPR. Przewodniczącym zarządu został Stanisław Jaskuła, zaś wśród członków zarządu oprócz Magera znaleźli się też Jan Langa i Stanisław Rybak.

Od 22 listopada 1945 r. pierwszy prezes ogniska ZNP w Słubicach.

8 grudnia 1945 r. odbyło się pierwsze posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej w Słubicach, której przewodniczącym został także Józef Mager. To na jego ręce ślubowanie złożyli pozostali radni (poniżej na pierwszym zdjęciu: Józef Mager wśród słubickich oficjeli przy dawnym moście na Odrze, wybudowanym przez Armię Czerwoną na wysokości ul. Mickiewicza; na drugim zdjęciu: Józef Mager prywatnie wraz z synem Jerzym).

3

Nazwisko Józefa Magera widnieje m.in. w szklanej gablocie w przedsionku kościoła Najświętszej Marii Panny Królowej Polski w Słubicach: „13.11.1945 - Po usilnych staraniach mieszkańców a szczególności kierownika szkoły p. Józefa Magera przybył do Słubic ks. Edmund Łowiński, kapłan ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo (...)”. Zgodnie z notką autorską tablica została przygotowana przez ks. proboszcza Adama Kaganka oraz Stefana Chmielewskiego, zaś wykonana w 2000 r. przez Halinę Kozłowską.

W kwietniu 1946 r. wybrany przewodniczącym nowo powstałej Rady Parafialnej, w której skład weszli także Edward Bąk, Stefan Chmielewski, Józef Karasek oraz Piotr Marganiec.

26 maja 1946 r. ustąpił ze stanowiska burmistrza Słubic na rzecz zaprzysiężonego dzień później Stanisława Twardowskiego z PPR (poniżej: podpis Józefa Magera na jednym z dyplomów uznania, wydanych przez Prezydium PRN w Słubicach, 9 maja 1946).

4

1 czerwca 1947 r. z inicjatywy Józefa Badowskiego powstała pierwsza placówka Komunalnej Kasy Oszczędności w Słubicach. Powołano sześciu jej członków oraz sześciu zastępców, m.in. Józefa Magera.

We wrześniu 1947 r. Mager znalazł się w gronie osób, które musiały opuścić KP PPS w Słubicach w związku z działaniami kierownictwa KP PPR i wewnętrznymi „czystkami” wewnątrz PPS (przygotowania do procesu unifikacji partii politycznych). Wraz z przewodniczącym Magerem odszedł wówczas także sekretarz KP PPS Władysław Banaszak. Nowym przewodniczącym wybrano Stanisława Olszowskiego, a nowym sekretarzem – Walentego Stajkowskiego.

W październiku 1948 r. Mager musiał całkowicie opuścić szeregi PPS. Znalazł się w gronie 45 osób ze Słubic, które pod pretekstem „wrogiej działalności przeciwko klasie pracującej” czy „odchyleń prawicowych” zostały usunięte z grona członków partii. Oprócz niego byli to m.in. Stefan Chmielewski, Kazimierz Durak oraz Stanisław Olszowski. Prawdopodobnie wkrótce potem już na zawsze musiał opuścić Słubice.

Dlaczego tak bezpardonowo złamano karierę publiczną człowieka mocno zasłużonego dla Słubic? Tego można się tylko domyślać. Na pewno nie wszyscy przychylnie odbierali aktywność Magera w Radzie Parafialnej NMP Królowej Polski w Słubicach. Polska okresu stalinowskiego promowała laickość państwa, zwłaszcza w sferze oświaty. Przygotowywano się do powołania Polskiej Zjednoczonej Partii Politycznej, a profil osobowy Magera nie wpisywał się do końca w jej założenia.

Lata 1948-1955
Józef Mager wrócił do Wielkopolski i objął posadę kierownika 7-klasowej szkoły podstawowej w Gościejewicach (gmina Bojanowo, powiat rawicki). Działał społecznie w Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Bojanowie. Wyjazd ze Słubic, w których wypracował sobie poważanie ludzi, do kilkadziesiąt razy mniejszej wioski ocenić należy jako swego rodzaju degradację społeczną, choć z pewnością spełniał się w zawodzie nauczyciela, do którego od zawsze miał powołanie.

Cierpiał na nowotwór żołądka, przez który trafił do szpitala w Lesznie. Zmarł tamże po krótkiej chorobie 5 października 1955 r. w wieku zaledwie 53 lat. Pozostawił żonę i pięcioro dzieci. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Lesznie. Na tablicy nagrobnej widnieje obecnie napis: „Tu spoczywa mój drogi mąż, ojciec i dziadek śp. Józef Mager (*18.02.1902 †5.10.1955) Okaż mu Panie miłosierdzie swoje”. 

5
Domniemany nagrobek i ponadregionalna współpraca regionalistów
W sierpniu 2011 r. w sprawie wspomnianego nagrobka napisał do mnie mieszkaniec Leszna Arkadiusz Dodot: „Zwracam się do Pana z pytaniem dotyczącym artykułu "Szkolnictwo Słubic w latach 1945-1950", opublikowanym na portalu Slubice24.pl. Znalazłem w nim informacje dotyczące Józefa Magera. Pisze Pan m.in. o roli Magera jako nauczyciela, o latach w których działał, a także o wielkopolskim jego pochodzeniu. Informacje te pasują do postaci Józefa Magera, którego miejsce pochówku znajduje się na leszczyńskim cmentarzu. Jako że mieszkam w Lesznie i trochę również interesuje się historią regionu, chciałbym spytać, czy posiada Pan więcej informacji na temat Józefa Magera, które pozwoliłyby ostatecznie ustalić, czy to rzeczywiście ta sama osoba?”

Zaintrygowany tą historią próbowałem dotrzeć do potomków Józefa Magera. Tymczasem Arkadiusz Dodot wyjaśniał dalej: „Moje zainteresowanie tą postacią jest wynikiem zainteresowania leszczyńskim cmentarzem. Bywam tam bardzo często, interesuje się jego szeroko pojętą historią. Cmentarz, choć relatywnie młody, bo pierwszy pochówek odbył się na nim w 1928 r., jest ubogi w nagrobki z początków jego funkcjonowania. Jak przypuszczam, wiele grobów było wykorzystywanych powtórnie. Pozostały zaś te, w których pochowani zostali ludzie, o których pamiętano. Właśnie jednym z tych grobów jest ten Józefa Magera”.

Według wyjaśnień Dodota nagrobek pozostał i już dwukrotnie musiał być prolongowany: w 1975 i 1995 r. Wzbudziło to jego podejrzenie, że postać ta musiała się czymś wyróżnić. Czym? Tego nie wiedział. O samej postaci wywnioskować mógł tylko tyle, co wiadome mu było z ogólnej historii cmentarza. Nekropolia ta bowiem jest katolickim cmentarzem parafialnym, a od 1950 roku grzebano na nim wyłącznie parafian. Stąd wniosek, że Józef Mager mieszkał na terenie leszczyńskiej parafii Św. Mikołaja oraz że był katolikiem.

Według dalszych obserwacji Dodota grób jest odwiedzany, aczkolwiek rzadko, bo raz lub dwa razy do roku. Stąd wniosek, że bliscy Józefa Magera nie mieszkają w Lesznie ani najbliższej okolicy. Nazwisko Magera nie pojawia się w książce "Leszczyńskie cmentarze", gdzie wymienione są wybitniejsze postaci pochowane na leszczyński cmentarzu parafialnym (w tym także nauczyciele), nie pojawia się także w artykule "Powrót do polskiej szkoły", gdzie wymienieni są twórcy leszczyńskiej powojennej oświaty, ani nawet w artykule "Ludzie pierwszych lat niepodległości Leszna", co sugerowało jednoznacznie, że Mager z Lesznem mógł być związany słabo, być może właśnie dopiero pod koniec swojego życia.

Opiekun cmentarza ks. Jan Majchrzak stwierdził, że nie wie, czy obowiązek opłacania miejsca na 20 lat istniał już w 1955 r., ale z tonu jego wypowiedzi wynikało, że jednak ktoś musiał go prolongować, skoro już 57 lat znajduje się na cmentarzu. W celu rozwiania wątpliwości ksiądz prałat zaprosił Dodota do przejrzenia w wolnej chwili archiwum ksiąg cmentarnych.

Odnalezienie rodziny Józefa Magera!
Potwierdzenie tych przypuszczeń przyszło dopiero, gdy udało mi się nawiązać kontakt z dr. inż. Jerzym Magerem, jedynym żyjącym dzieckiem Józefa i Pelagii Magerów. Wychował się on już na terenie Wielkopolski. W 1964 r. zrobił maturę w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jarosława Dąbrowskiego w Rawiczu, a następnie rozpoczął studia na Wydziale Chemii Politechniki Wrocławskiej. We Wrocławiu osiadł na stałe i tu założył swoją rodzinę. Ukończył studia doktoranckie i podobnie jak ojciec został nauczycielem...

W jednej z wiadomości do mnie Jerzy Mager zdobył się na szczere wyznanie: „Naszła mnie refleksja, że całe życie przyzwoitego człowieka zajmuje zaledwie kilkanaście kilobajtów pamięci... Mam do siebie spóźniony (niestety) żal, że tak mało o Nim wiedziałem, z resztą historią swojej rodziny zacząłem się interesować poważniej, będąc już po 60-tce. Nie mam żadnych dokumentów, być może w archiwach szkoły, tzw. Inspektoratu Oświaty, czy Urzędu Miasta jest jakiś własnoręcznie spisany życiorys.”

„Podczas swojego pobytu w Słubicach Ojciec mieszkał nieopodal szkoły (przy Placu Przyjaźni, obecnie ul. Seelowska 4 – przyp. aut.). Nie wiem, jakich przedmiotów uczył, ale w tej szkole było bardzo mało nauczycieli, więc myślę, że przedmiotów tych było wiele. Sam pamiętam lekcję biologii, na którą Ojciec zabrał mnie i opowiadał wówczas m.in., ile to litrów krwi ma dorosły człowiek (…) Pyta Pan dlaczego Ojciec opuścił Słubice?” - kontynuuje syn dawnego burmistrza i kierownika szkoły w Słubicach. „Myślę, że Ojciec był członkiem PPS, a po 1948 nie wstąpił do PZPR, toteż stał się "elementem politycznie niepewnym" i niepożądanym szczególnie na Ziemiach Odzyskanych (...) Przy okazji myślę też sobie, że XX wiek nie był zbyt szczęśliwy dla szarych ludzi”.

Pelagia z Duszyńskich Magerowa spoczęła na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Na dzień dzisiejszy potomstwo Józefa Magera stanowią: 1 syn, 11 wnuków (sam mógł oglądać tylko czwórkę z nich), 20 prawnuków oraz 4 praprawnuków.

Już nie mogę doczekać się osobistego spotkania z Panem Jerzym w Słubicach...
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Komentarze   

#1 wojtas67 2012-01-25 16:47
rodowity slubiczanin nie wie tyle co Pan -gratulacje :)
#2 temp 2012-02-12 17:53
Przeczytałem artykuł z dużym zainteresowaniem, gdyż jestem prawnukiem Józefa Magera, i w przeciwieństwie do Wujka Jurka, nie mieszkam we Wrocławiu, a dużo bliższym Gorzowie :)
Tak dokładniej to jestem synem Andrzeja, który z kolei jest synem jednej z bliźniaczek, Zofii.
Może uda się podpiąć pod to spotkanie, może nawet namówię moich Rodziców...
Tak czy inaczej, gorące podziękowania dla autora za zainteresowanie historią moich przodków.

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.