Życie przy granicy. Wasze opinie

Witam wszystkich forumowiczów i mieszkańców Słubic. Mieszkam wraz z mężem i dwójką małych dzieci na zachodzie Niemiec prawie przy granicy z Holandia. Chcemy by nasze dzieci wychowywało się w Polsce stąd pomysł by wrócić do kraju. Nasze miasto rodzinne nie ma nam dużo do zaoferowania stąd pomysł by osiąść się w jakimś mieście przygranicznym by móc pracować w Niemczech a mieszkać w Polsce. Mój mąż zajmuje się wykończeniowa i budowlanka. Ja natomiast jestem z dziećmi w domu jednak nie ukończyłam jakiegoś konkretnego kierunku. I teraz pytanie. Jak się żyje w Słubicach? Czy łatwo o znalezienie pracy bezpośrednio i niemieckich pracodawców? Czy to 8,50 brutto jest standardem przy granicy? czy Niemcy chcą wogole polskich pracowników nie mówić tu o obozach pracy? Jakie są faktyczne przeciętne zarobki naszych rodaków przy granicy. Ogólnie interesuje mnie wszystko. Chętnie poczytam jak wam się żyje. Język niemiecki w stopniu dobrym. Proszę o otwarta dyskusje każdego co to czyta. Każdy komentarz będzie miał wpływ na naszą decyzję życiową więc bardzo prosze o podanie swoich doswiadczen. Pozdrawiam!

Nie warto tutaj się przeprowadzać. Praca w Niemczech zazwyczaj aż pod Berlinem, a w samych Słubicach ceny wszystkiego z kosmosu.

Ceny generalnie "pod Niemca". Jest bardzo drogo, za metr kwadratowy średnio trzeba zapłacić już niemal 6000 zł i nie widać końca wzrostów cen. Samo miasto zakorkowane, brak obwodnicy. Obiektywnie jedynym plusem jest bezpośrednia bliskość granicy. Ludzie tacy sami- wbrew obiegowym opiniom- jak wszędzie indziej.

Jakie ceny? W biedronce i mc donaldzie takie same. Jakie korki? W mieście nie byliście? Cena za mieszkanie wysoka ale w miastach nie niższa. Za to możliwości zarobku dla słabiej wykształconych ale pracowitych nieporównywalnie lepsze, ubezpieczenie zdrowotne niemieckie i przyszła emerytura niemiecka

No niestety, ale Słubice pod względem przepustowości wyglądają naprawdę kiepsko by nie powiedzieć, że dramatycznie. W każdym razie ciężko się po prostu po tym mieście jeździ- zwłaszcza gdy coś się wydarzy na autostradzie, lub gdy sąsiedzi mają akurat dzień wolny. A wracając do cen mieszkań- zbliżają się one powoli do poziomu naprawdę dużych miast wojewódzkich i akurat w mojej opinii są przewartościowane. Oczywiście nie wszystkie, bo nie chcę generalizować, ale jeśli ktoś chce płacić za kawalerkę przy dwupasmówce 200 tysięcy, lub za odrobinę większe mieszkanie w bloku 400 to bardzo proszę. Wolny rynek, wolny wybór.

Poza tym usługi np. w warsztacie. Będzie oczywiście drożej niż w porównywalnej firmie, ale w innym ośrodku. Tak więc ogólnie jest drogo, choć za big maca faktycznie zapłacicie tyle samo co gdzie indziej. Kwestia kalkulacji czy opłaca się Pani tutaj sprowadzać. Pozdrawiam

a ja tam wciąż jestem zainteresowana mieszkaniem w Słubicach.

SLONECZKO odezwij się do mnie na maila : anmajmm@gmail.com :)

W Słubicach żyje się przeciętnie. Korki? Jakie korki? Raz na jakiś czas coś się zakorkuje i to tyle, więc o systematycznych korkach co dzień nie ma mowy. A co do ceny mieszkań to rynek sam dyktuje ceny. Materiały budowlane w ostatnich latach poszły o 30% więc i cena mieszkań też. Mieszkań na sprzedaż na całe Słubice widziałem ostatnio tylko 3 więc dlatego ceny są bardzo wysokie. Teraz ostatnio bardzo dużo się buduje więc ceny może trochę spadną.

Formalnie to w Słubicach jest nadmiar mieszkań - buduje się sporo, ale ludność miasta nie wzrasta, wręcz ubywa. Kupowane są raczej pod wynajem - zwykłych ludzi nie stać na kawalerki za 200 tys. złotych (bo takie są ostatnio ceny). Rynek sam dyktuje ceny - no, no, dobre bajki dla naiwnych.

Jeżeli są dwie osoby, jedna pracuje w Niemczech a druga w Polsce, to mają miesięcznie około 6500, Można przeznaczyć na spłatę kredytu co najmniej 2 500 miesięcznie. Po ośmiu latach masz mieszkanie około 40 m2. A ludności miasta przybywa, nie wiem jak w oficjalnych statystykach, ale ludności napływowej jest dużo. Przebywają oni czasowo w Słubicach i nie wszyscy chcą na stałe zostać. W związku z czym jest zapotrzebowanie na mieszkania pod najem, a jednocześnie jest sporo osób, które kupują je inwestycyjnie. To właśnie jest rynek. W odległości 30 km od Słubic dom do remontu, już można kupić od 200 tys. Mieszkałem w dużym mieście i Dojazd do pracy zajmowało mi godzinę. Niech każdy decyduje, czy woli mieć mieszkanie blisko, czy domu trochę dalej. Koszty dojazdu załatwia elektryk. Ładujesz z Gniazdka w domu.

Praca w Niemczech to głównie pod Berlinem, albo i za Berlinem, więc trzeba doliczyć dojazd. Nie każdy też chce być skazany na łaskę deweloperów banków i płacić za coś kosmiczne pieniądze, co 20 km dalej od Słubic dostanie 2-3 x taniej. Także na taki "rynek" nie każdy się godzi. No niestety, ale ludność miasta ubywa, co rok według GUS po 20-40 mieszkańców, aktualna to bodaj 16 800 mieszkańców. Koszty dojazdu do Berlina (lub za Berlin) załatwi samochód wyposażony w instalację LPG, elektryk nie dość, że kosztuje horrendalne pieniądze (nawet malutka Skoda Citigo), to jest dobry jako ciekawostka kręcąca się po śródmieściu wielkich miast, bo tania w utrzymaniu nie jest (jeżdżąc do lub za Berlin gniazdko domowe nie wystarczy + koszty napraw takiego samochodu, którego raczej każdy mechanik nie ogarnia) .

Piwosz napisał: Rynek sam dyktuje ceny - no, no, dobre bajki dla naiwnych.

Skoro ludzie kupują mieszkania za 5-6tys/metr na rynku wtórnym to jest taka cena i zbyt. Widać że się nie znasz jak działa rynek nieruchomości.

ja28rek napisał:

Piwosz napisał: Rynek sam dyktuje ceny - no, no, dobre bajki dla naiwnych.

Skoro ludzie kupują mieszkania za 5-6tys/metr na rynku wtórnym to jest taka cena i zbyt. Widać że się nie znasz jak działa rynek nieruchomości.

To poczytaj jak było w Warszawie Panie "znający się".

To właśnie Jest wolny rynek. Są kupujący są sprzedającemu. Jakby nie było kupujacych za 5000 to cena by spadła, bo developer by nie sprzedał . A czy ktoś kupuje mieszkanie po to żeby je wynajmować, mieszkać w nim, czy trzymać tam króliki to nie ma najmniejszego znaczenia. To jest rynek