Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
The Nines
Reżyseria: John August
Scenariusz: John August
Zdjęcia: Nancy Schreiber
Muzyka: Alex Wurman
Czas trwania: 99
Gatunek: dramat mystery



Czyżbym był bogiem? Film „The Nines” podzielony został na trzy historie, w których ci sami aktorzy odgrywają pozornie różne postacie. Ogólnie pomysł nie należący do najwyższej półki scenariuszowych koncepcji... podobne już były... zadawały pytania typu: Kim jestem? Dokąd zmierzam? itd...

Tutaj jednak kluczem do filmu są trzy postacie odgrywane przez pana Ryana Reynoldsa... a raczej ich profesje. Pierwsza postać to aktor, druga to twórca seriali, a trzecia to autor gier komputerowych, a konkretnie tak zwanych „mmorpg” (Massive Multiplayer Online Roleplaying Game), czyli światów w sieci, w których spotykają się dosłownie miliony ludzi naraz i przeżywają różne przygody. On sam gra we własną grę i odgrywa tam także kilka postaci na raz.... to tak jakby bóg zszedł na ziemię odgrywając role kilku ludzi równocześnie.

The Nines
The Nines











Każda z tych trzech postaci stwarza następne postacie, ale w różnej ilości - aktor odgrywa przeważnie jedną rolę na raz tworząc jedną osobę; twórca seriali pisze kilka ról głównych i kilka pobocznych tworząc tym samym wiele postaci, które poniekąd urodziły się w jego głowie; autor gry tworzy cały wszechświat, który sam zaczyna tętnić własnym życiem dzięki udziałowi graczy...
    
Czy profesje tych postaci nadają im, w pewnym sensie, boskiego charakteru? Owszem,  gdyż tworzą one życie na wzór boga, ale jednocześnie film zmusza do refleksji: Czy jest to rzeczywistość? Gdzie kończy się wymyślona postać a gdzie zaczyna rzeczywiste własne „JA”? Czy stworzona przeze mnie postać ostatecznie tworzy mnie? (Dla przykładu: Czy to Bruce Willis stworzył Johna McLane czy to nie raczej John McLane stworzył megagwiazdora Bruce’a Willisa - oczywiście mam na myśli cykl szklanych pułapek).

Film nie odpowiada na każde pytanie bezpośrednio, a nawet sam koniec nie jest definitywnie wyjaśniony, zmuszając widza, do poskładania sobie wszystkiego po obejrzeniu - a jest tu co interpretować. Całość trochę przypomina filmy Lynch’a (czy to niespodziewany element strachu czy to absolutna psychodelika). Ten jednak jest trochę bardziej przystępny, co prawda do samego końca praktycznie nie wiadomo o co chodzi... ale każde z wydarzeń tego filmu ma swoje „nie do końca racjonalne” wytłumaczenie. Osobiście zaczynam coraz bardziej zachwycać się panem Reynoldsem (mówię oczywiście o grze aktorskiej a nie o jego klacie - którą śmiało mogę polecać paniom), mniej ról w stylu „Blade - Mroczna trójca”, a więcej tego typu i będą z niego ludzie.

The Nines
The Nines











Film jest na wysokim poziomie pod każdym możliwym względem, czy chodzi o montaż, grę aktorską, czy muzykę. Film godny polecenia dla tych, co lubią trochę pogłówkować i nie koniecznie potrzebują wszystkich kart wyłożonych na stół na 20 minut przed napisami końcowymi... zresztą wszystkich kart nawet się w tym filmie nie spodziewajcie. Długo już nie widziałem filmu tak wielopłaszczyznowego i wieloznacznego, nakłaniającego do akrobacji myślowych... i to na dodatek z kraju kwitnącego hamburgera... bardzo gorąco polecam.

Moja ocena: 9 na 10 (trochę zbyt „amerykańsko-wielo-tłumaczący” koniec, ale tylko tak tyci-tyci).

Trailer’a żadnego specjalnie nie zamieszczam... dla tego filmu są i tak bez sensu... obejrzyjcie albo nie, trailer i tak wam nie zasugeruje czy wam się spodoba czy nie... słowami Yody: DO OR DO NOT, there is no try.

[Kondorr]
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)