Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Ani kurz, ani upał nie powstrzymał uczestników Festiwalu Pol'and'Rock w Kostrzynie nad Odrą od dobrej zabawy. Ale gdy jedni się bawili, inni pracowali. W tym roku silnie zaznaczyli swoją obecność słubiczanie. Przyjrzeliśmy się bliżej temu, co i jak robili.

polandrock 1

W tym roku festiwal po raz pierwszy odbył się pod nową nazwą: Pol'and'Rock. Ale mimo zmiany, reszta pozostała „po staremu”. - Poza nazwą się nic nie zmieniło, no może to ze służby, np. strażacy byli bardziej oporni jeśli chodzi o działania z WOŚP – mówi Sławek, weteran festiwali.

Podsumowując krótko, organizacja bardzo dobra jak zawsze, masa uśmiechniętych ludzi, dobrej muzyki dobre piwo i jedzenie – dodaje. I oczywiście kurz, który jest nieodzownym elementem każdego festiwalu, jeszcze od czasów Żar. Podobnie jak kolejki – Sławek przyznaje, że do bankomatu stał 2 h. – Taki urok, coś za coś – mówi z uśmiechem.

Zabawa po europejsku

W tym roku Słubice i Frankfurt reprezentowała duża grupa różnych organizacji i podmiotów, które wypoczynek i pobyt na festiwalu łączyły z aktywną promocją dwumiasta. Przez trzy festiwalowe dni tworzyli kolorową i kreatywną przestrzeń o nazwie Playground Europe. Zaczęło się tańcem w deszczu konfetti, a potem działo się jeszcze więcej. - Wpadajcie do nas i poczujcie europejski, polsko-niemiecki klimat! – zachęcali nasi lokalni wystawcy.

polandrock 6

A było w czym wybierać! Ci, którzy zajrzeli do Playground Eurpe mogli np. wziąć udział w quizie o dwumieście i Europie, razem ze Studiem Tańca Bohema popracować nad performance o przeszłości, przyszłości i mostach między nimi, porozmawiać o pograniczu pod hasłem „Polak, Niemiec dwa bratanki”, poznać ofertę Viadriny i Collegium Polonicum, spotkać się ze studentami obu uczelni, odwiedzić Mobilny Urząd Miasta Słubfurt lub wziąć udział w warsztacie słubfurckiego radia obywatelskiego.

Do słubicko - frankfurckiej strefy zajrzeli również nasi włodarze: 3 lipca odwiedzili ją Roman Siemiński, zastępca burmistrza Słubic i Milena Manns, zastępca nadburmistrza Frankfurtu.

Słubickie luksografie

Do artystycznej „pracy” gości festiwalu zapraszała również Galeria OKNO działająca przy Słubickim Miejskim Ośrodku Kultury. – Kilka razy byliśmy z rodziną na festiwalu, bardzo podoba nam się ten klimat, a na Akademii Sztuk Przepięknych dzieją się bardzo fajne rzeczy, dlatego nie wahaliśmy się, kiedy padła propozycja, żeby tam pojechać - mówi Anna Panek-Kusz, szefowa słubickiej galerii. Galeria zapraszała na dwa warsztaty: czerpania papieru i tworzenia luksografii.

polandrock 4

A. Panek-Kusz przyznaje, że nie mieli ani chwili wytchnienia. – Odwiedzający byli bardzo zainteresowani, chętnie brali udział w warsztatach i przy okazji rozmawiali o galerii, także o Festiwalu Nowej Sztuki lAbiRynT. Nawiązaliśmy wiele ciekawych kontaktów, przekrój odwiedzających nas gości był bardzo różny – opowiada.

Strefa dziecięcej radości

“Nie zostawiaj dziecka w domu. Zabierz je ze sobą” – to hasło, które obecne było od początku istnienia festiwalu - organizatorzy starali się, aby był on dla wszystkich. W tym roku w Wiosce Dziecięcej stworzonej specjalnie dla dzieci nie zabrakło animatorów ze Słubic.

- Świat ma tyle kolorów, ile sami potrafimy dostrzec i zmalować! U mnie dopiero emocje stygną... – napisała po imprezie na gorąco Ewa Zalewska, jedna z animatorek. I zaznaczała, że w strefie dziecięcej było wesoło, kolorowo, zabawnie, a co najważniejsze – w pełni bezpiecznie. I nie brakowało tego, co mniejsze i większe dzieci lubią najbardziej: baniek mydlanych, cyrkowych sztuczek, tańca, śpiewu, balonów, malowania i kolorowania. Zabawę i opiekę oferowali dzieciakom animatorzy z całej Polski – i sami przy tej okazji świetnie się bawili.

polandrock 3

W Wiosce Dziecięcej była również obecna Fundacja Grupy Pomagamy - jej prezeska, Aleksandra Kołek, przyjechała razem z czteromiesięcznym synkiem Brunem. Był jednym z młodszych festiwalowiczów – i ma na pamiątkę zdjęcie z Jurkiem Owsiakiem. – W południe ostatniego dnia rodzice z dziećmi poszli pod główną scenę spotkać się z Jurkiem, żeby wspólnie pokazać, że festiwal jest bezpieczny – opowiada A. Kołek.

Fundacja zapraszała najmłodszych na zajęcia plastyczne, różne zabawy i animacje. Po terenie festiwalu chodziła również jedna z fundacyjnych maskotek – żółty pokemon, z którym wiele osób chętnie robiło sobie zdjęcia. A jeszcze więcej osób wróciło do domów z bransoletkami fundacji z hasłem: „Dobro wraca”. Warto dodać, że dzieci w wiosce odwiedził również sam Jurek Owsiak.

Odpowiedzialne zadanie ratowników

Już szósty raz na kostrzyńskim festiwalu obecne było Pogotowie Ratunkowe Walczak. Jak tłumaczy jego szef, Marek Walczak, ciążyła na nich bardzo duża odpowiedzialność – ponieważ to właśnie ten słubicki podmiot odpowiadał za całe medyczne zabezpieczenie całej imprezy.

polandrock 2

Zyskaliśmy zaufanie i po raz kolejny powierzono nam to trudne zadanie. Organizowaliśmy szpital, opiekę, zatrudnialiśmy lekarzy i ratowników na umowy wolontariackie – mówi M. Walczak. I dodaje, że jak na skalę imprezy pracy nie mieli aż tak bardzo dużo, choć oczywiście ich pomoc była potrzebna wielu uczestnikom festiwalu. Na przykład tym, którzy skaleczyli się… otwierając konserwy…

Ale najwięcej pracy ratownikom przysporzył oczywiście upał. Ale, jak mówi M. Walczak, widać było, że ludzie mają świadomość temperatury. I że pomagają sobie nawzajem. A w szpitalu gościli przedstawiciele różnych narodowości: Hiszpanie, Włosi, Niemcy oraz oczywiście Polacy - ze wszystkich zakątków kraju.

Liczy się nie tylko muzyka

Niesamowitą atmosferę imprezy podkreśla również słubiczanka, Dorota Rutka, która jeździ do Kostrzyna od wielu lat. I przyznaje, że spotyka się tam ze znajomymi, poznanymi w ubiegłych latach na festiwalu, z różnych stron Polski.

Widzimy się tylko w Kostrzynie, tu spędzamy ze sobą czas, lubimy się ze sobą spotykać. Są to znajomi nasi i naszych córek – mówi D. Rutka. W tym roku na festiwalu reprezentowane były trzy pokolenia jej rodziny: obie córki i 11-miesięczny wnuczek. - Było ciężko, bo nie spadła ani jedna kropla deszczu. Ale atmosfera też była ciepła, ludzie się uśmiechali, zagadywali, przybijali „piątki”, jak co roku – opowiada.

polandrock 5

D. Rutka podkreśla, że koncerty były świetne. I zwraca uwagę na to, co jej zdaniem również jest bardzo ważnym elementem kostrzyńskiego festiwalu – to, że na Akademii Sztuk Przepięknych ludziom otwierają się oczy na wiele spraw. Mają możliwość zobaczyć, poznać, porozmawiać o wielu ważnych rzeczach, jak pomoc zwierzętom, choroby, depresja, ale też sztuka czy polityka. – To miejsce spotkań nie tylko młodych ludzi, przyjeżdżają tu również ci, którzy starzeją się razem z festiwalem – podsumowuje D. Rutka.

---

A wy byliście na Festiwalu Pol'and'Rock? Jakie są wasze wrażenia z imprezy? Dajcie znać w komentarzach.
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.