Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Boisko przy byłym Rolniczaku po raz kolejny w tym roku zamieniło się w wesołe, festynowe miasteczko. Za nami drugi Charytatywny Festyn Rodzinny, który zorganizowała Fundacja Grupy Pomagamy. Tak właśnie można połączyć przyjemne z pożytecznym – czyli bawić się i pomagać. Zobaczcie sami!

Festyn Grupy Pomagamy

Zaczęło się od mocnego wejścia! Na murawę boiska marszowym krokiem wkroczyła orkiestra „Fanfary Europy”, a wraz z nią… Miś Puchatek, Tygrysek, Myszka Miki, Spiderman, Minionek i szturmowiec z Gwiezdnych Wojen. Tak rozpoczął się Charytatywny Festyn Rodzinny z Fundacją Grupy Pomagamy.

- Festyn jest naszą tradycją. Robiliśmy go na dzień dziecka, ale zawsze dużo się wtedy dzieje, dlatego już po raz drugi odbywa się w połowie miesiąca. Ma rodzinny charakter – zależy nam na tym, żeby integrować mieszkańców, zachęcać ich do wyjścia z domu – mówi Aleksandra Kołek, prezeska fundacji. I to się udało – między godz. 13 a 17 na boisko przyszło wiele rodzin, ciekawych tego, co przygotowali organizatorzy…

A działo się bardzo wiele! Basia Matusiak, dla której fundacja zbierała środki rok temu, zgodnie z obietnicą, stawiała pierwsze, samodzielne kroki. Dalej się rehabilituje i idzie jej coraz lepiej!

Latające kalosze i kolorowe włosy

Tymczasem na murawie… Dzieci chętnie robiły sobie zdjęcia z maskotkami i przybijały „piątki”. A potem biegały i zwiedzały kolejne stoiska – na każdym czekało coś ciekawego.

Było malowanie, rysowanie – czyli zabawy plastyczne, a także robienie przypinek, przebieranki, zabawy (w tym cała góra maskotek, w której można było przebierać do woli, a na koniec zabrać jedną do domu). Nie brakowało też chętnych do tego, żeby przebrać się za pirata czy księżniczkę.

Stowarzyszenie po PROstu zapraszało do budowania wież i innych fajnych zajęć, a tuż obok sołectwo Kunowice zachęcało do… rzucania kaloszem. Działał bardzo popularny magiczny kącik fryzjerski, z którego każda głowa – i niejedna broda - wychodziła kolorowa…

Strażacy z OSP Słubice oferowali możliwość schłodzenia się pod „prysznicem”, a także zapraszali do ćwiczenia celności w „sikaniu” wody z węża. Pogotowie ratunkowe Walczak pokazywało, jak udzielać pierwszej pomocy. A fotobudka Spółdzielni Socjalnej Żywioły uwieczniła nie jedną dziwną minę, śmieszne przebranie i wygłupy!

A co jeszcze? Oblegane były tak popularne wśród dzieci skakance-dmuchańce, wśród nich arena do walki i walec, w którym można było pobiegać po wodzie. Choć na tę możliwość trzeba było chwilę poczekać, chętnych nie brakowało do ostatniej minuty!

Pogłaskać króliczka

Kolejka ustawiała się również do zwierząt, które przywiozła Zagroda Leśna z Radzikowa. To znana już ekipa, czyli Hera - klacz huculska, Dalia - srokaty kuc, Molly - młoda ośliczka oraz króliki i kurczaki. Można było usiąść, spróbować, jak to jest „w siodle”, albo pogłaskać, popatrzeć… lub umówić się na jazdę. To nie jedyna zwierzęca atrakcja. Psia Akademia Axta zaprezentowała szkolenie psów obrończych. Wielu widzów komentowało, że pierwszy raz widzieli taki pokaz…

Nie brakowało także rozkoszy kulinarnych, czyli na przykład domowego ciasta, lodów, w tym również lodów tajskich, a także kultowej już, fundacyjnej lemoniady – która tym razem rozdawana była z kuchni polowej! A prawdziwe łakomczuchy zajadały się watą cukrową.

Kto zje pizze?

Podczas festynu wciąż coś się działo – fundacja przygotowała wiele konkursów dla mniejszych i większych, a także dla całych rodzin, na przykład – rodzinnego jedzenia pizzy, przechodzenia pod obniżanym kijem… Tu nieustannie do zaangażowania zachęcał duet: Marta Szymańska – Ptak i Robert Tomczak, czyli wiceprezesi Fundacji Grupy Pomagamy. Jak podkreśla A. Kołek, wszyscy razem tworzą zgrany team i uzupełniają się, dlatego mogą robić tak wiele. Każdy, kto wziął udział w konkursie, został doceniony - otrzymał choćby małą nagrodę.

Gry i zabawy prowadziła również niestrudzona Ewa Zalewska. I trzeba przyznać, że do ostatniej chwili wszyscy świetnie się bawili. A nawet mówili, że festyn trwał zdecydowanie za krótko…

Pomagamy Mateuszowi

Warto podkreślić, że wszystkie atrakcje były za darmo. A właściwie – za „wrzutę” do fundacyjnych puszek, która była całkowicie dobrowolna. - Jak było widać ludzie chętnie pomagają, trzeba im tylko powiedzieć jak. I nie ważne, kto ile da, ważne, że da tyle, ile może. Prawda jest taka, że razem możemy wszystko – podkreśla A. Kołek.

A tym razem to „wszystko” miało bardzo wymierny charakter – podczas festynu zbierano na szczególną „furę” dla Mateusza, niepełnosprawnego 13-latka. Jego wymarzony i bardzo potrzebny wózek z pionizatorem kosztuje aż 22,5 tys. zł. Do tej pory udało się pozyskać 7,5 tys. a resztę obiecała pomóc dozbierać fundacja. Nie tylko podczas festynu, ale także licytując vouchery, które przekazały różne słubickie firmy (w tym także portal Slubice24). Licytacje cały czas trwają na facebookowym profilu Grupy Pomagamy.

Podczas festynu na Mateusza i jego najbliższych czekała niespodzianka. Otrzymał wielki klucz – klucz do swojego nowego wózka, który został już zamówiony! – Wierzmy, że podczas festynu udało nam się dozbierać resztę, dlatego zamówiliśmy wózek, niedługo Mateusz będzie mógł nim jeździć – mówi A. Kołek. A co najważniejsze, od września nowa „fura” będzie wozić go do szkoły – dzięki czemu będzie znacznie bardziej samodzielny. Wózek ma zostać dostarczony do Słubic we wtorek – i wtedy trafi w ręce szczęśliwego Mateusza.

A co było w tym wszystkim najważniejsze? – Najważniejsze jest to, że można łączyć przyjemne z pożytecznym i uczyć tego dzieci od małego – podsumowuje A. Kołek. A to, że takie lekcje są faktycznie przyjemne, możecie zobaczyć w naszej fotorelacji.

Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.